czerwiec 2013

Droga wiodła ugorem…

Niechże wstępem do dzisiejszego wpisu będzie poemat Stepy Akermańskie Adama Mickiewicza:

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok – tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to biuro sprzedaży Dolcanu.

Stójmy! – jak cicho! – słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy – tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła.

Chyba każdy się ze mną zgodzi, że nikt w historii literatury (i nie tylko) nie opisał piękniej działek 19.1.U, 19.2.MW-N oraz 14.1.MW-N – czyli obszarów pomiędzy Osiedlem Tęczowym, a ulicą Techników i Cegielnianą… Z kronikarskiego obowiązku donoszę wtenczas o końcu tej romantycznej epoki. W dniu dzisiejszym, ugory te przecięła jasna, długa, prosta, aleja sankcjonując tym samym istniejący od dawnien dawna skrót na przystanek linii 127.

20130621_180354

A komu zawdzięczamy ten pozytywistyczny przewrót? Ano Dolcanowi oraz jego kopareczce 🙂

Uczcijmy to hucznie w czasie weekendu!

Kategoria na luzie, zdjęcia z osiedla 1 komentarz »

Jaki był świat przed Osiedlem Tęczowym?

Wczoraj odbyła się IV edycja Włochowskiej Gry (pod)Miejskiej. Jak zapewne zauważyliście, jeden z punktów trasy znalazł się na terenie naszego osiedla. Tym, którzy wzięli udział przypomnę, a tym którzy nie mieli okazji – opowiem w kilku zdaniach o tym, co stało na miejscu naszego osiedla (posiłkując się materiałami z gry).

Prawdziwe miasto ogród wbrew utartemu przekonaniu powinno mieć także dzielnicę przemysłową. Wygodny dom i możliwość relaksu wśród zieleni to nie wszystko. Ważne,  żeby  praca  była  na miejscu. Do  tego  ideału  blisko
było przedwojennym Włochom.
Początek  wielkiemu  przemysłowi  na  terenie Włoch  dała  wybudowana  w  latach  1903-1904 Walcownia Włochy, która poprzedziła parcelację majątku  w  duchu  miasta-ogrodu. Właścicielem Walcowni  był  słynny  przemysłowiec  książę
Stanisław  Sebastian  Lubomirski.  Fabryka popadła  w  ruinę  podczas  I  wojny  światowej  i została włączona  do majątku  spółki Orthwein i Karasiński.  Teren  dawnej  Walcowni powiększono  o  ok.  5  ha.  Powstały  nowoczesne hale wyposażone we własną  elektrownię,  centralne ogrzewanie  i bocznicę kolejową.  Fabryka  produkowała  wyposażenie  gorzelni,  krochmalni  i cukrowni oraz  łopaty  i  szpadle. Cieszyła  się zasłużoną  sławą doskonałego pracodawcy. Do dyspozycji pracowników był lekarz, robotnicy zrzeszali się w klubie spotowym „Orthweinianka”. Ludzie wiązali się z fabryką na  lata. Trudnym  okresem  jej  działalności  był  wielki  kryzys  przełomu  lat dwudziestych  i  trzydziestych. Wtedy  to majątek  fabryki  uległ  podziałowi: część  pozostała  w  rękach  Orthweina,  z  części  powstała  fabryka  POLO
Franciszka  Haliczki  produkująca  mydło  i  świece  oraz  fabryka  silników spalinowych Stefańskiego.

Na środku osiedla pojawiło się mobilne biuro pana Orthweina. Wyposażone jak na swoje czasy nowocześnie, bo w maszynę do pisania “Continental” oraz telefon tarczowy z darmowymi minutami wymiennymi na SMSy lub pakiet danych 😉 Nie zabrakło także staroświeckiego, acz skutecznego parasola.  Sekretarz z działu marketingu i PR witał i informował Miłych Gości o historii całej parceli 😉

20130608_125142

20130608_125123

Powyższe zdjęcia wykonał sekretarz, ale sam siebie nie mógł sfotografować tak, by nie była to słit focia z rąsi. Dlatego też poniżej posiłkuję się zdjęciem zaczerpniętym ze strony http://wwojnar.com/2013/06/wlochowska-gra-podmiejska-2013/, gdzie można przeczytać i obejrzeć pełną relację z całej gry (w języku angielskim).

IMG_2697-640x853

W okresie okupacji zakład pracował, a dyrektor Edward Orthwein pomagał członkom  swojej  załogi,  wystawiając  wymagane  zaświadczenia.  Fabryka Orthweina  działała  we  Włochach  aż  do  powojennej  przymusowej nacjonalizacji. Z majątku odebranego prawowitym właścicielom utworzono Warszawską  Fabrykę  Pras,  w  latach  siedemdziesiątych  przekształconą  w Fabrykę  Pras Automatycznych  „Plasomat”.  Błękitna  falista  blacha,  którą obłożono fabryczne hale przez  lata była stałym elementem włochowskiego pejzażu.

Po przemianach, które zaszły w Polsce we 1989, wiele państwowych przedsiębiorstw zbankrutowało nie wytrzymując wolnorynkowej konkurencji. Los ten nie ominął także Plasomatu. Po zakończeniu produkcji w okolicach przełomu wieków fabryczne zabudowania stały i niszczały. Stało się jasne, że teren ten będzie musiał zmienić swoją historyczną rolę. Jedną z koncepcji była inicjatywa Stowarzyszenia Sąsiedzkie Włochy z 2004 r., aby na tym dość rozległym terenie powstał park. Projekt ten upadł ze względów finansowych, a teren został w 2006 r. przekazany w dzierżawę wieczystą firmie deweloperskiej Dolcan. Dalszy ciąg historii rozegrał i rozgrywa się już na naszych oczach. W czasie kilkuletniej budowy zabudowania po Plasomacie w większości znikły (kilka miesięcy temu także charakterystyczna wieża-witacz Plasomatu), a we wschodniej części działki (Szczęsna/Gryczana) powstało Osiedle Tęczowe. Planowany jest także drugi, mniejszy etap inwestycji wzdłuż ulicy Szczęsnej. Z planów zagospodarowania przestrzennego wiemy też, że spora część terenu przewidziana jest pod część usługową.

Jakie będą dalsze losy tego terenu, które z planów sprawdzą się, a które zostaną zarzucone, czas pokaże.

Według nieoficjalnych informacji, w grze wzięła udział rekordowa liczba uczestników, bo ponad 100. Co ciekawe, występowała duża różnorodność środków transportu: od ekip pieszych, przez sportowe na rolkach i rowerach, po samochodowe. Dziękuję sąsiadom za udział w grze i zapraszam do przyszłorocznej edycji – kiedy (oby) mniej nas będą martwić problemy natury lokalnej 🙂

Tagi: , , , , , ,
Kategoria dookoła osiedla, na luzie 1 komentarz »